Po raz kolejny byliśmy świadkami istnego festiwalu fake newsów. Sprawa uszczelnienia przepisów antykoncentracyjnych na rynku aptecznym przyzwyczaiła nas do niskiego poziomu dyskusji, ale tym razem rzecz nie działa się w twitterowym ścieku, a przed obliczem Trybunału Konstytucyjnego.
Frazesy o swobodzie działalności gospodarczej, pogarszającym się dostępie pacjentów do aptek, „wywłaszczeniu” aptekarzy, tanich lekach w „sieciówkach” i drogich u niezależnych farmaceutów – wszystko to znamy z propagandowych przekazów promotorów usieciowienia rynku aptecznego. ZAF, ZPA PharmaNET, Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP, ZPP, BCC. Za mnogością szyldów kryją się ci sami ludzie, tworzący zwartą grupę interesu. Interesu o ogromnej skali – tylko 17 największych sieci odpowiada już za 41% polskiego rynku aptecznego (stan na sierpień 2024 r. dane: IQVIA, za Dziennikiem Gazetą Prawną).
Prawdziwy problem pojawia się, gdy fałszywa narracja sieciowego lobby pojawia się w wypowiedziach osób piastujących publiczne urzędy. Niestety, taka sytuacja po raz kolejny miała miejsce, a nośnikiem narracji stało się przemówienie pełnomocnika Prezydenta RP, oddelegowanego przed Trybunał Konstytucyjny w sprawie „Apteki dla Aptekarza 2.0”.
Quid iuris?
Profesor Dariusz Dudek, zamiast pozostać przy omawianiu płynących wprost z wniosku Prezydenta do TK wątpliwości natury prawnej, dał sobie włożyć w usta fejki od lat powtarzane przez adwokatów wielkich sieci, które zresztą były, także przez nas, wielokrotnie obalane:
Czy apteka dla aptekarza, czy apteka dla pacjenta?
– grzmiał prof. Dudek.
Przeciwstawianie interesu farmaceuty i jego pacjenta świetnie znamy z przekazów PharmaNETu i ZAFu. Był to motyw przewodni pełnej fejków kampanii Koalicji „Na pomoc niesamodzielnym”, o czym pisaliśmy na przełomie lipca i sierpnia. Poniżej publikujemy obszerne i dosłowne cytaty z wypowiedzi prof. Dudka przed Trybunałem Konstytucyjnym.
Śmierć aptekarza
Kto jest rzeczywistym w ostatecznym rozrachunku beneficjentem bądź kto poniesie koszty takiej jak ta regulacji? Czy przedsiębiorcy prowadzący bardzo często w naszych warunkach polskich rodzinne przedsiębiorstwa wielopokoleniowe i z pokolenia na pokolenie przekazywane (...)
Czyżby pełnomocnik Prezydenta RP zaczął wywód od wyrazu troski wobec tych, których sieci chcą z rynku usunąć? Niestety nie: sprzedanie jednej czy kilku aptek nie stanowi bowiem najmniejszego problemu. Kłopot ze zbyciem aktywów mogą mieć za to duże sieci, które chciałyby może sprzedać aptek kilkadziesiąt albo kilkaset i to nie farmaceutom, ale kolejnej większej sieci lub zagranicznemu inwestorowi. Tego właśnie dzięki AdA zrobić nie mogą. I nie są to, jak sugeruje prof. Dudek, przedsiębiorstwa rodzinne a należą do funduszy inwestycyjnych. Nie są to też z zasady przedsiębiorstwa polskie, ale o tym później.
(...) w świetle tej ustawy, powiem nieco sarkastycznie, proszę wysokiego trybunału, wygląda na to, że ten zakaz koncentracji doznaje tylko jednego wyjątku: nie dotyczy tylko przejęcia kontroli w wyniku spadkobrania. Wynikałoby z tego, że aptekarze, farmaceuci mają jedną metodę, żeby legalnie przekazać wypracowany nieraz przez pokolenia majątek – umrzeć. I wtedy Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny nie będzie mógł w świetle takiej regulacji... Nie mógłby był – tak to powiem – nie mógłby tego zakwestionować.
Kwestionowane zapisy antykoncentracyjne nie zakazały sprzedawania aptek wraz z zezwoleniem na ich prowadzenie. Ograniczyły tylko grono podmiotów mogących apteki prowadzić. Ten przywilej stał się wyłącznym udziałem profesjonalnych aptekarzy, magistrów farmacji, nieprowadzących więcej niż cztery apteki. Nie trzeba więc umierać, by przekazać aptekę w inne ręce, wystarczy ją sprzedać innemu farmaceucie. Zarzut prof. Dudka jest wprost absurdalny, a emocjonalna forma jego przedstawienia nie pozostawia wątpliwości, że przed trybunałem reprezentował nie tylko Prezydenta RP. Zaświadcza temu zresztą kolejna jego wypowiedź.
Nie zmierzam, ale... zmierzam
Wysoki trybunale, trzeba o tym powiedzieć, co prawda jest to perspektywa bardziej wzorców podnoszonych także przez niektórych z „przyjaciół trybunału”, „przyjaciół sądu” (mowa o ZPA PharmaNET – przyp. red.) Mianowicie ten kontekst art. 20 – społecznej gospodarki rynkowej, art. 21. – ochrona własności i reguł konstytucyjnych wywłaszczenia, art. 22 – swoboda działalności gospodarczej, warunki jej dopuszczalnego ograniczenia, czy wreszcie art. 64 – ochrona własności, praw majątkowych i prawa do dziedziczenia. Te argumenty są podnoszone w wypowiedziach (znów mowa o ZPA PharmaNET – przyp. red.) więc dostrzega się, że zakres wzorów kontrolnych przedstawionych przez wnioskodawcę, przez Pana Prezydenta nie obejmuje ich... I ja też nie zmierzam do tego, żeby poszerzyć wniosek o te wzorce kontroli... ale trzeba powiedzieć, że sprawa od początku wywołała pewne reperkusje nawet w wymiarze prawno-międzynarodowym.
Pan profesor Dudek wielokrotnie zapomina o tym, kogo ma reprezentować na sali. Nie dość, że wykracza znacząco poza zakres wniosku Prezydenta do TK, to jeszcze w przedstawianej przez siebie argumentacji cytuje wyłącznie stanowisko ZPA PharmaNET – zrzeszenia wielkich sieci aptecznych. Spójrzmy, jak swoje zadanie określa prezes tego związku, Marcin Piskorski:
Jako Prezes Zarządu Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET (organizacji samorządu gospodarczego zrzeszającej największe polskie przedsiębiorstwa prowadzące apteki) reprezentuję branżę skupiającą blisko 38% wszystkich aptek w Polsce, w których zatrudnionych jest ponad 9 tys. farmaceutów i 18 tys. techników farmacji.
Największe sieci, których udział w rynku zbliża się niechybnie do 50%, są nierzadko przedstawicielami obcego kapitału. Znajdziemy tu przedsiębiorstwa m.in. o proweniencji amerykańskiej (fundusz Warburg Pincus), izraelskiej (Super-Pharm Ltd), czy czeskiej (Penta Investments).
Działania jednej z takich sieci stały się zresztą motywem przewodnim kolejnej części wypowiedzi pełnomocnika Prezydenta.
Dżemini, Gemini, bliźnięta
Jeden z podmiotów, właściciel sieci aptek [Dżemini], czy z łacińska Gemini – bliźnięta – zawiadomił, notyfikował możliwość wszczęcia sporu na tle bardzo ważnego traktatu o stosunkach handlowych i gospodarczych między Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonymi, jeszcze z początku lat dziewięćdziesiątych, ratyfikowanego w trybie rozszerzonym. Nie będę się odnosił do tego traktatu – czyni to jedno z tych pisemnych przedłożeń amicus curiae (...)
Zróbmy to więc za prof. Dudka. Wątek arbitrażu międzynarodowego znajdujemy w opinii prawnej autorstwa dr. hab. Krzysztofa Koźmińskiego i dr. hab. Jana Rudnickiego. Pojawia się on w kontekście podnoszonego wielokrotnie przez sieci apteczne, rzekomego wywłaszczenia, do którego miałyby prowadzić antykoncentracyjne przepisy AdA, w których o pozbawianiu kogokolwiek jakiejkolwiek własności czy możliwości rozporządzania nią, nie ma ani słowa.
Straszenie międzynarodowym arbitrażem wydaje się być niestety skutecznym sposobem na zniechęcenie oficjeli do obrony rodzimego biznesu. Na tak spreparowany haczyk dała się już nadziać Ministra Zdrowia Izabela Leszczyna, która w wywiadzie dla WP sprzed kilku miesięcy dawała wyraz swoim obawom związanym z arbitrażem.
Lider z Torunia
Profesorowi Dudkowi nie można odmówić brawury. W swoim wystąpieniu postanowił powtórzyć oparte na fałszywych przesłankach wynurzenia, dotąd powielane wyłącznie przez anonimowych internetowych trolli:
W dostępnych w domenie publicznej doniesieniach medialnych podniesiono wprost, imiennie wskazano beneficjenta tej operacji, może szerzej: beneficjentów regulacji uszczelniającej rynek w roku 2017, a dalej właśnie w perspektywie tej nowelizacji, gdzie, proszę wysokiego trybunału, wprost mówiono o pewnym liderze na polskim rynku farmaceutycznym – hurtowym... hurtowym... nazwę mogę pominąć... pochodzącym z Torunia... (...) Otóż, gdybyśmy popatrzyli na pewne szczegóły obecne w domenie publicznej, na stronie nawet tego podmiotu... to co wspominałem, proszę Trybunału Konstytucyjnego, 17 sierpnia, to była data odrzucenia przez Sejm poprawek do ustawy, która jest przedmiotem rozpoznania. (...) W tym czasie ulega wzrostowi wycena akcji tejże spółki o kilkanaście procent.
Tyle, że wspomniany kurs nie wzrasta. Przyjrzyjmy się kursowi akcji Neuca SA z dnia przywoływanego przez prof. Dudka:
Pierwsza połowa października przyniosła odwrócenie tej tendencji – dlaczego? Otóż 21 września weszła w życie zupełnie inna ustawa – tzw. DNUR – Duża Nowelizacja Ustawy Refundacyjnej. To tu pojawiły się zapisy o podwyższonych marżach – hurtowej i detalicznej, tu pojawiły się przepisy znacząco zwiększające grupę pacjentów otrzymujących darmowe leki i kilka innych zmian, korzystnych z perspektywy zarówno aptekarzy, jak i hurtowników. To był rzeczywisty bodziec do wzrostu wartości akcji spółki i to nie tylko tej. Pełnomocnik prezydenta brnie jednak dalej:
Temu (wzrostowi ceny akcji Neuca SA – przyp. red.) towarzyszyły doniesienia o pewnym potencjalnym inwestorze chińskim, który chciałby kuchennymi drzwiami, polskimi drzwiami, wejść na rynek Unii z naruszeniem, czy z obejściem przepisów tego dotyczących.
I to jest moment, gdy przekroczone zostają wszelkie granice. To ordynarny fake news, wprowadzony do obrotu poprzez stronę internetową podszywającą się pod zagraniczny portal informacyjny, zdementowany od razu przez przedstawicieli spółki, co zresztą prof. Dudek odnotowuje:
Właściciele, główni akcjonariusze zaprzeczali kategorycznie, to trzeba rzetelnie powiedzieć, tego rodzaju enuncjacjom.
Pełnomocnik Prezydenta mając więc pełną świadomość powielania zdementowanej nieprawdy, postanawia działać na szkodę swojego oficjalnego mocodawcy!
Przypomnijmy, jak prezentował się artykuł zamieszczony na fejkowym portalu „The European Business Review”:
To archiwalny zapis artykułu, który już zniknął z portalu, a który zamieszczaliśmy w całości w jednej z poprzednich publikacji. Przypomnijmy jeszcze dla porządku równie wątpliwej jakości publikację, tym razem polskojęzyczną:
Jednym z filarów tej jawnej akcji dezinformacyjnej jest wizerunek Prezydenta RP Andrzeja Dudy, którego teoretycznie miał przed Trybunałem Konstytucyjnym reprezentować prof. Dariusz Dudek. Czy to się komukolwiek rozsądnemu może mieścić w głowie, że dla wzmocnienia swojej argumentacji pełnomocnik Prezydenta RP replikuje fake newsa godzącego w dobre imię Prezydenta RP?
Oczywiste oczywistości i niewymagające dowodu notoria
Poza rozsiewaniem fejków, prof. Dariusz Dudek zdecydował również o zastosowaniu bardzo specyficznej poetyki swojej wypowiedzi:
Jak w tym kontekście wygląda zaskakująco liberalna regulacja dotycząca kontroli rynku hurtowego? (...) Jest, nie wymaga to żadnego dowodu, oczywiste, że farmaceuta prowadzący małą aptekę, czy kilka małych aptek, w kontraktach zawieranych z hurtownikiem ma oczywiście słabszą pozycję negocjacyjną niż sieć, niż podmiot, który dokonuje większych zakupów, który w związku z tym może uzyskać korzystniejszą cenę od hurtownika. To jest rzecz oczywista. Nie będę mówił o jakichś doświadczeniach osobistych, związanych z osobami najbliższymi w mojej rodzinie, ale to przecież należy też do notoriów, że ceny tego samego specyfiku, leku, środka, innego rodzaju leczniczego, w kilku aptekach nawet sąsiednich, nawet ulokowanych z zachowaniem pewnych wymogów geograficznych czy geometrycznych (sic!) różnią się nieraz diametralnie – w skali od jeden do trzech albo do pięciu.
Kto śledzi przekazy pochodzące z reprezentujących wielkie sieci apteczne związków pracodawców, będzie z tą tezą doskonale zaznajomiony. Argumentacja oparta na nich jest zwyczajnie fałszywa. Ceny najważniejszych dla pacjentów leków, czyli tych objętych refundacją, są bowiem regulowane i stałe dla wszystkich podmiotów zajmujących się ich obrotem. Oczywistą oczywistością, należącą skądinąd do notoriów i nie wymagającą żadnego dowodu jest fakt, że zjawisko, o którym tak żywiołowo perorował prof. Dudek, dotyczy wyłącznie leków OTC i suplementów diety, których spożycie w Polsce z roku na rok rośnie, co nie jest procesem sprzyjającym zdrowiu publicznemu.
Odrzucić manicheistyczne myślenie o firmanctwie i słupozie
Trwająca przez ostatnie dekady ekspansja wielkich sieci aptecznych, która spowodowała likwidację wielu niezależnych aptek, albo przejęcie nad nimi kontroli przez wielkie organizacje, nie budzi zastrzeżeń prof. Dariusza Dudka:
Należy odrzucić takie myślenie manicheistyczne, że to jest wyrazem złej woli, jakiegoś sprzysiężenia wymierzonego w rodzimy rynek farmaceutyczny, który zresztą jest zdominowany przez podmioty „nasze”.
Co prof. Dudek miał na myśli mówiąc „nasze”, pozostaje się tylko domyślać. Załóżmy jednak, że chodziło mu o statystykę powielaną wielokrotnie przez ZPA PharmaNET, Konfederację Lewiatan i inne tego rodzaju podmioty zrzeszające wielkie sieci apteczne. Wskazuje ona na przynależność 94% rynku aptecznego do podmiotów o polskim kapitale. Tymczasem już ok. 70% tego rynku należy do sieci aptecznych lub pozostaje pod ich kontrolą.
Jak już wspominaliśmy, największe spośród tych podmiotów reprezentują obcy kapitał. Powszechne zjawisko na tym rynku, czyli firmanctwo, zwane też „słupozą” pozwala na maskowanie nie tylko skali działalności, ale i obecności obcego kapitału. Jest ona jednak czymś zupełnie oczywistym dla każdego, kto dysponuje podstawową wiedzą o rynku aptecznym w Polsce.
Tak, jak pisaliśmy we wstępie, według najnowszych badań 41% rynku należy do 17 największych graczy. Każdy z nich notuje obroty idące w dziesiątki, bądź nawet setki milionów złotych – w obliczu takich statystyk wszelkie próby mydlenia oczu „obroną interesów małych i średnich przedsiębiorstw” przez organizacje w rodzaju ZPA PharmaNET, czy ZAF, należy uznać za śmieszne.
Arystotelesowska zasada niesprzeczności
Po półtoragodzinnym wywodzie, Prof. Dudek pogrążył się w tyleż interesujących, co zabawnych rozważaniach filozoficznych:
Każdorazowo musi budzić zdziwienie przeciętnego odbiorcy relacji czy widza, czy słuchacza debaty prawnej, kiedy o jednym i tym samym przedmiocie – w tym przypadku regulacji ustawowej – dwie różne strony, mówiąc umownie, mogą wygłaszać tak biegunowo przeciwne oceny, opinie, nawet w kontekście zgodności z najważniejszym wzorcem, czyli z konstytucją Rzeczypospolitej. Jak to jest możliwe – zadaje sobie pytanie przeciętny obywatel (nie obrażając w żadnej mierze obywateli) – że o tej samej rzeczy można mówić, że jest czarna lub biała? Co jest podważaniem przecież podstawy naszej kultury i cywilizacji – ta arystotelesowska zasada niesprzeczności.
Odpowiedź jest bardzo prosta, choć pewnie Pan Profesor uznałby ją za przejaw manicheizmu. Niestety, polski rynek apteczny wskutek nieprzestrzegania zapisów ograniczajacych rozrost sieci został w dużej części zagarnięty przez wielkie korporacje, nierzadko reprezentujące obcy kapitał i w niewielkim poważaniu mające polskie prawo. Strategia tych firm, oparta na ciągłej ekspansji stoi w sprzeczności nie tylko z interesem pacjenta, ale i polską racją stanu. Komisja Europejska również zaleca ograniczanie usieciowenia rynków aptecznych w Europie. Ustawodawca, wprowadzając do obiegu prawnego zapisy uszczelniające regulacje „Apteki dla Aptekarza”, miał jasny cel: zatrzymać psucie rynku, strategicznego z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego.
Struktura własnościowa na rynku aptecznym, jakkolwiek nie jest szczególnie interesującym zagadnieniem z perspektywy pacjenta, stanowi kluczowy element bezpieczeństwa Państwa. Kontrola wielkich podmiotów gospodarczych nad coraz większą liczbą placówek opieki zdrowotnej wraz z zanikiem zawodu niezależnego aptekarza daje pole do rozwoju patologicznych zjawisk. Podobne schematy będą istnieć tak długo, jak długo nie zostanie przywrócona równowaga na rynku aptecznym. Charakterystyczne przy tym jest, że tę równowagę rozumianą jako obecny poziom usieciowienia starają się wywrócić wyłącznie duże sieci.
Około 80% aptek w Europie funkcjonuje w ramach rynków ograniczających usieciowienie aptek. Zapisy polskich regulacji antykoncentracyjnych, pozwalające na prowadzenie czterech aptek przez jeden podmiot są i tak bardzo liberalne w porównaniu choćby z rozwiązaniami z Francji, gdzie farmaceuta może prowadzić tylko jedną aptekę. Wolna amerykanka na tym rynku pozostała dziś prawie wyłączną domeną wschodniej Europy.
Co dalej?
Mimo widowiska, jakie zorganizował na sali pełnomocnik Prezydenta RP, Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu do swojego wyroku podkreślił, że dotyczy on wyłącznie trybu w jaki prawo zostało uchwalone:
Trybunał Konstytucyjny nie oceniał merytorycznie konstytucyjności zmian przewidzianych w Prawie farmaceutycznym. Trybunał Konstytucyjny rozstrzygając o zasadności wniosku Prezydenta brał pod uwagę wyłącznie naruszenie określonego przez Konstytucję trybu ustawodawczego. Merytoryczne racje i celowość wprowadzenia przedmiotowych zmian pozostawała całkowicie poza rozważaniami Trybunału Konstytucyjnego przy wyrokowaniu w tej sprawie – mówił sędzia sprawozdawca TK, Bartłomiej Sochański.
Wyroki TK nie mają żadnego znaczenia, póki funkcjonuje trybunał z nieuznawanym powszechnie prezesem i sędziami-dublerami. I do których Sejm zaapelował o rezygnację z funkcji. Waga wyroków TK jest porównywalna do osądów, które ktokolwiek może wydawać przy piwie, albo kawie i ciasteczkach – komentował dla „Rynku Zdrowia” prof. Mariusz Bidziński z kancelarii Chmaj i Partnerzy.
Jak pisze Krzysztof Przybył, prezes FPGP „Teraz Polska” dla „Gazety Finansowej”:
Komu się wyrok spodoba, będzie twierdził, że mimo wszystko należy go uznać, komu się nie spodoba – wskaże na brak publikacji i uchwałę Sejmu, uznającą, że TK stracił swoje konstytucyjne umocowanie. Oznacza to niestety prawny chaos i wielką niewiadomą na przyszłość.
W interesie nas wszystkich jest jak szybsze zapanowanie nad tym chaosem, trudno bowiem przewidzieć, do jakich kroków posunie się wielki kapitał na rynku aptecznym w obliczu tak niejasnego stanu prawnego. Wystąpienie pełnomocnika Prezydenta RP przed Trybunałem Konstytucyjnym/Pseudo Trybunałem Konstytucyjnym (niepotrzebne skreślić) dowodzi jednak, że fejki mają się świetnie. Prawnicy mogą przed sądem do woli się nimi posługiwać mimo pełnej świadomości, że mówią nieprawdę. Nikomu to się zdaje nie przeszkadzać, nikt tego nie potępia. Fejki są po prostu intratne.



_(14757128126).jpg)



