9 września 2024

Fejkowe piwo – fejkowa promocja zdrowia

Autor tekstu: mgr farm. Mikołaj Front

Z czym kojarzyła się wam apteka w młodości? Z lekami, z pomocą chorym, z możliwością uzyskania fachowej porady i z panią, która ciągle szukała leków w małych szufladach? W jednej z sieci aptek skojarzenia są najwidoczniej zupełnie inne i bliżej im do... sklepu monopolowego.

Dlaczego? Otóż ktoś „na górze” musiał wpaść na „genialny” pomysł sprzedawania napoju izotonicznego. Sama sprzedaż izotoników w aptekach nie jest niczym nowym. Ten jednak jest wyjątkowy, bo reklamuje się go jako piwo bezalkoholowe. Jak to? Piwo w aptece? Tak zareagowała duża część farmaceutów – ta część, która nie straciła jeszcze pojęcia, czym powinna być apteka.

Sieć tłumaczyła, że pacjent jest najważniejszy, że trzeba dbać o zaspokajanie jego potrzeb. Argumentacja przedstawia się następująco:

„Promocja zdrowego stylu życia, w tym aktywności fizycznej odbywa się poprzez zapewnienie tej grupie Pacjentów wysokojakościowych produktów. Jest to kwintesencja realizowanej przez DOZ Apteki misji.”

Serio? Piwo bezalkoholowe jako promocja zdrowego stylu życia i aktywności fizycznej? Co dalej? Wiadomo, papier wszystko przyjmie, ale ludzie nie są aż tak głupi. Wystarczyłoby zmienić nazwę tego produktu i wszystko byłoby w porządku, więc dlaczego tak się nie stało?

Kolejnym argumentem były względy ekonomiczne:

„Tylko na przestrzeni ostatnich 3 lat głównie z powodów ekonomicznych z mapy aptek zniknęło blisko 3 000 placówek. Ponoszone przez apteki koszty dodatkowych inwestycji (systemów kontroli temperatur, dostosowania lokalu do pełnienia funkcji punktu szczepień) pozostają bez wsparcia systemowego. Często, jak w przypadku wspomnianych punktów szczepień nie dają gwarancji możliwości realizacji tej usługi w przyszłości (po roku usługa ta zniknęła z katalogu usług refundowanych przez NFZ)”

Stało się jasne, dlaczego niektóre apteki tak ostro walczą o zniesienie zakazu reklamy aptek. Pozostaje czekać na pomysły w stylu: „Promocja weekendowa! Kup dwa czteropaki w cenie jednego i weź udział w konkursie z atrakcyjnymi nagrodami!” Przerabialiśmy to już w czasach leków za grosz, kart lojalnościowych, patelni, garnków itp. Jeśli faktycznie apteki mają być miejscami świadczeń zdrowotnych, to nie można pozwolić na powrót takich patologicznych mechanizmów.

Samo wprowadzenie preparatu, który jest napojem izotonicznym do portfolio apteki nie jest niczym złym. Chodzi o nazwanie go piwem, które z definicji kojarzy się z alkoholem. W jaki sposób jest to promocja zdrowia?

Przy okienku obok może być pacjent, który od lat zmaga się z chorobą alkoholową lub dorosłe dziecko alkoholika. Nie od dziś wiadomo jednak, że nic tak nie napędza sprzedaży jak kontrowersja. To w zasadzie darmowa reklama. W końcu mówimy o firmie, która inwestuje w marketing marki bardzo dużo. Kalendarze adwentowe czy inne sponsorowane akcje influencerskie to tylko fragmenty większego obrazka. Takie zamieszanie jest jego sprawcy bardzo na rękę. Wszak nieważne jak mówią, ważne, że mówią.

W trakcie studiów farmaceutycznych studentom wtłacza się do głowy morały o tym, jak ważny i odpowiedzialny jest to zawód, a także jak wielkim zaufaniem pacjenci obdarzają aptekarzy. Okazuje się, że nagle jakiś geniusz marketingu może sprawić, że z dnia na dzień wykonawca tego pięknego zawodu zostanie sprzedawcą piwa. Dlaczego nie dorzucić stojaka z mięsem i robić kebaby przy okienku? A może „jaka parówa wariacie?”

wizja nieodległej przyszłości: Kreator Obrazów w Bing

Nie jest tajemnicą, że personel jest rozliczany za sprzedaż określonych preparatów. Od wejścia Ustawy o zawodzie farmaceuty wywieranie takiego nacisku jest zakazane, ale to tylko teoria. W wielu miejscach premia jest na tyle wysoka a podstawa niska, że personel po prostu musi sprzedawać to, co narzuca mu pracodawca. Apteka w obecnym kształcie nie jest się w stanie utrzymać ze sprzedaży samych leków. Z oświadczenia aptek DOZ wynika, że żeby się utrzymać, muszą sprzedawać piwo. Pojawia się pytanie jakim cudem na rynku trwają apteki niezależne, piwem niehandlujące?

Gdzie w tym wszystkim ma być ta mityczna opieka farmaceutyczna? Gdzie wykorzystanie umiejętności farmaceutów? Gdzie opieka nad pacjentem? Sieci apteczne i ich marketingowcy z uporem maniaka chcą zrobić z apteki sklep, a z farmaceutów sklepikarzy.

Nic dziwnego, że młodzi nie chcą kończyć studiów farmaceutycznych, a ci, którzy zaczęli pracę w tej branży mają jej dość. Skierujmy wszystkich na kursy barmańskie. Pacjent podchmielony wyjdzie zadowolony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz